Recenzja Jet Kave Adventure na Nintendo Switch

Jet Kave Adventure to platformówka polskiego niezależnego studia 7LEVELS. Gra wyszła jedynie na Nintendo Switch, a jej premiera miała miejsce 17 września 2019 roku. Nie jest ona pierwszą grą tego typu stworzoną przez to studio, bo rok wcześniej wydano platformówek Castle of Heart. Czyli twórcy powinni czuć się pewniej w produkcji gier platformowych. Czy faktycznie Jet Kave Adventure jest indykiem godnym ogrania? Sprawdź moją recenzję.

Właściwie to nawet nie musisz jej czytać. 🙂 Sam możesz sprawdzić Jet Kave Adventure, bo w Nintendo eShop dostępne jest demo gry. Co prawda jest to tylko 3 czy 4 pierwsze plansze i nie oddają w 100% całości gry, ale można trochę ją “wyczuć”. Bardzo się cieszę, że wydawcy gier coraz częściej decydują się na taką formę promocji i niejako dema wracają do łask. Jestem graczem 30+ i pamiętam moje początki grania na PC. Co miesiąc trafiał w moje łapska kolejny numer Cd Action i praktycznie instalowało się z dołączonej płyty wszystkie demka jak leciało. Niekiedy spędzało się przy nich długie godziny i przechodziło po kilka razy, ale to już historia na inną opowieść. 🙂

Dobra, ale wracając do sedna. Jet Kave Adventure zakupiłem jakoś niedługo po premierze, chyba przy okazji pierwszej promocji. Cena wyjściowa jest stosunkowo wysoka, bo wynosi 79 zł ja skusiłam się, gdy spadła bliżej 50 zł. No ale cena jest to sprawa dość indywidualna. Dla jednych 80 zł to dużo, dla innych mało. Inni nie będą chcieli jej kupić nawet jak będzie za 5 zł.

Kosmiczny jaskiniowiec

To co przykuło moją uwagę do Jet Kave Adventure (poza tym, że jest to polski indyk, bo one zawszę mnie interesują) to połączenie totalnie dwóch różnych klimatów. Nasz główny bohater to jaskiniowiec latający na plecaku odrzutowym! Dodatkowego zwróciłem uwagę na całkiem ładną oprawę graficzną, sądzę, że nie jedno większe studio nie powstydziłoby się tak zaprojektowanych bohaterów czy elementów otoczenia.

Dobra, ale jak to możliwe, że jaskiniowej dorwał jet packa? Otóż na ziemi rozbija się statek kosmiczny i to właśnie w jego wraku odnajdujemy ów plecak odrzutowy. Technologia kosmiczna jest na tyle zaawansowane, że po samym dotknięciu plecak sam zakłada się na plecy tak że nawet prosty człowiek, którego szczytem rozwoju technologicznego była pałka z kości mamuta oraz rzut kamieniem potrafi go obsłużyć. Kosmita z rozbitego statku potrzebuje zdobyć jakieś kryształy ze środka pobliskiego wulkanu a my musimy go powstrzymać, bo spowoduje to erupcje oraz zagładę ludzkości.

Historia jest nawet spoko. Nie jest jakoś megarozbudowana, nie spotykamy wielu postaci pobocznych, w zasadzie jedynie dziewczynę, która potrafi się zmieniać w “Czarną panterę”. Pomaga nam l niekiedy wyrwać się z tarapatów lub możemy u niej wykupować ulepszenia pomiędzy etapami. Wszystkie dialogi przedstawione w grze są za pomocą, nazwijmy to, pisma obrazkowego. Trzeba przyznać, że całkiem kreatywnie to rozwiązano. Historia może nie jest najwyższych lotów, ale przecież to zwykła platformówka, więc patrząc przez ten pryzmat można powiedzieć, że nawet jest niezła!

Rozgrywka podzielona na cztery duże krainy/lokacje: skalistą, plaże, dżungle i wulkan. Każda z krain ma 9 etapów pomiędzy którymi możemy wykupować ulepszenia. Walutą w grze są “orzechy” które zbieramy na każdym z etapów. Ulepszania to dodatkowe “serduszko” zdrowia, dłuższa maczuga, większa pojemność jet packa itp. Dwa pierwsze etapu to swego rodzaju tutorial, najpierw pokazuje podstawy poruszania się bez plecaka odrzutowego a później już z nim.

Sterowanie nie jest skomplikowane, z pewnością każdy sobie poradzi. Poziom trudności też nie jest wysoki chodź nierówny. W większości standardowe etapy platformowe nie sprawiają problemu. Wszystko komplikuje się, gdy trafiamy na poziomy z wplecionymi fragmentami, gdzie musimy uciekać przed czymś/kimś albo latać lotnią. Wówczas na pewno będziemy musieli powtarzać po kilka, kilkanaście razy dany fragment, aby opanować schemat ruchów. Walki z bossami napotykamy oczywiście na końcu każdej krainy, ale też mniej więcej w środku. Generalnie nie są one trudne, chociaż z niektórymi trochę się namęczyłem. W gruncie rzeczy każdy boss ma wyraźnie zaznaczony moment podatności na nasze ataki – kiedy możemy go zranić. Wystarczy przeczekać ataki robiąc odpowiednie uniki i już.

Jet Kave Adventure Lotnia

Nasz prehistoryczny przyjaciel pomimo, iż posiada sprzęt z innego świata jego zakres ruchów nie jest nieograniczony. Jet pack ma ograniczoną pojemność paliwa i nie jest ona spora, wystarczy dosłownie na kilka sekund lotu, tak jak pisałem można ją rozszerzyć, ale o niewiele. Na szczęście po wyczerpaniu szybko się automatycznie regeneruje zaraz po wylądowaniu. Oprócz latania możemy go użyć do jednego mocnego odrzutu. Spowalnia na chwile czas a my możemy wybrać kierunek odrzutu. W ten sposób dostajemy możliwość trochę wyższego skoku albo przebicia się przez niektóre ściany. Trzeba przyznać, że latanie i używanie jet packa jest niezwykle satysfakcjonujące.

Na planszach napotykam sporo przeszkadzajek, czy to w postaci jakiś śmiertelnych roślin, lawy, kolce, skał, przerośniętych owadów czy dinozaurów, jest tego trochę i są zależne od otoczenia w jakim się znajdujemy. Poradzimy sobie z nimi za pomocą maczugi czy rzucając w nie kamieniami, które znajdziemy na planszy albo kupimy w sklepie z ulepszeniami. Odrzut jet packa też likwiduje niemilców. Przeciwnicy nie są problematyczni większość z nich jest do rozwalenia za jednym walnięciem.

Struktura plansz w początkowych etapach jest całkiem w porządku. Nie napotkamy tutaj na fajerwerki, jeśli chodzi o projektowanie poziomów, ale też nie są nużące. W środku gry to się zmienia. Miałem wrażenie, że niektóre etapy są specjalnie wydłużone, aby gra była po prostu dłuższa. Etapy w zasadzie są podobne, żeby nie powiedzieć identyczne. W obrębie każdej krainy praktycznie każdy etap składa się z tego samego. Bardzo, rzadko napotykamy na jakieś odmiany czy to mechanizmów rozgrywki czy nawet rozłożenia platform. Oczywiście przedstawiane są nam nowe mechaniki, ale nie wywołują “ŁAŁ”. Nie mamy też tutaj jakiś rozwiązań, które zapamiętamy na długo, czy choćby na chwilę.

No może, poza tym co już wcześniej wspomniałem. W niektórych etapach mamy fragmenty bardziej niestandardowe, polegające na uciekaniu przed kimś i praktycznie każda najmniejsza pomyłka skutkuje porażką i zaczęciem od checkpoita. Mamy też latanie lotnią, gdzie musimy unikać wszelkiego rodzaju przeszkody stojące na drodze jednocześnie odpowiednio balansować jej przechyleniem, aby lecieć na odpowiedniej wysokości.

Miłą odmianę stanowi ostatnia, finałowa kraina. Tam etapy są wyraźnie krótsze, nie sprawiają wrażenie wydłużania na siłę. Dodatkowo sprawnie dochodzą nowe mechaniki i przez to, że poziomy są krótkie to nie zdążą mam się uprzykrzyć.

Graficznie Jet Kave Adventure to dla mnie pierwsza liga. Grafika 3D, pomimo iż rozgrywka jest przedstawiono jedynie z perspektywy 2D, z ładnie wymodelowanymi postaciami i otoczeniem. Dobrze jest to widoczne podczas przerywników filmowych wygenerowanych na silniku gry. W nich widzimy postaci właśnie z innej perspektywy. Otoczenie momentami sugeruję jakbyśmy mogli pójść “w głąb” planszy, na drugi plan, jednak nie. Nie mamy takiej możliwości. Nie wiem czy to tylko miało na celu wywołać ładny efekt estetyczny, czy na początku były plany rozgrywki na kilku warstwach, ale z czasem się z tego wycofano a grafika została. Szkoda, bo z pewnością urozmaiciło to by rozgrywkę i przy dodaniu kilku mechaniku sprawiłoby ją bardziej interesującą.

Grę można spokojnie przejść w 3 godzinki. Można ją wydłużyć, gdy chcemy ją wymaksować i zdobyć wszystkie znajdźki (np. na każdej planszy mamy do znalezienia statuetki) ale ja nie jestem fanem tego typu “zajęć”. Po przejściu gry odblokowujemy tryb “arcade”. Polega on na przechodzeniu gry od początku tylko tym razem mamy ograniczoną liczbę żyć do trzech. Pomiędzy etapami możemy je kupować, ale nie są one tanie.

Z ostateczną oceną czy ewentualnym poleceniem Jet Kave Adventure komuś mam problem. Gra jest ładnie wykonana, nie znalazłem też żadnych problemów technicznych, twórcy mieli też ciekawy pomysł z dużym potencjałem. No właśnie z potencjałem, który moim zdaniem został trochę zmarnowany. Jest solidną produkcją z niektórymi interesującymi patentami (pościgi) jak i samo latanie jet plackiem. Jednak chyba zabrakło jakiegoś doświadczonego projektanta poziomów który poskłada te klocki w coś więcej niż solidną i niezbyt krótką grę. Zabrakło mi jakiegoś “ŁAŁ”.

Jet Kave Adventure w punkt:

  • Prosta platformówka 2.5D
  • Ciekawy pomysł na historię
  • Jaskiniowej znajduje placek odrzutowy
  • Fajnie opowiedziana fabuła
  • Fabuła nie jest zbyt rozbudowana, ale nie spodziewałbym się tego po prostej platformówce.
  • Lata się na nim z frajdą
  • Ładna grafika
  • Brak zagadek
  • No w zasadzie jedyne zagadki to pochowane po mapie statuetek, które możemy opcjonalnie odszukać

Ocena

Jak zauważyłeś do moich recenzji nie wystawiam ocen. Zamiast tego pod koniec w punktach wypisuje najważniejsze moim zdaniem rzeczy o grze. Nie nazywam ich ani plusami, ani minusami. Po prostu sam zdecyduj czy dla Ciebie to jest plus czy minus.

Niemniej wprowadzam możliwość głosowania dla moich czytelników. Jeśli grałeś w tą grę i masz o niej jakieś zdanie, które potrafisz wyrazić w formie oceny od 1 do 5 to możesz to zrobić poniżej. Serdecznie zachęcam!

Grałeś? Możesz wystawić ocenę.
[Ilość głosów: 2 Ocena: 3.5]

Dodaj komentarz